Góra Dobrzeszowska (Góra Milczenia)
Na obrzeżu najstarszych polskich gór i jednych z najstarszych w Europie, Gór Świętokrzyskich znajduje się niewysokie, odosobnione wzniesienie (367 m n.p.m) – Góra Dobrzeszowska.
Według archeologów i etnografów, znajduje się tu prehistoryczny obiekt kultury materialnej i duchowej (sanktuarium z czasów przedchrześcijańskich). Zdaniem niektórych archeologów obiekt mogli zbudować Wiślanie na około 200 lat przed podbojem tych terenów przez Polan (znalezione fragmenty ceramiki określa się na wczesne średniowiecze – lata 750-950), inni uważają, że to starsze pozostałości, celtyckie albo jeszcze starsze.
„Szczyt otoczony jest przez trzy koncentryczne, kamienne owale o wysokości sięgającej około 2 m. Nawet dziś, mimo iż cała góra porośnięta jest lasem, nie sposób ich przeoczyć.
Według archeolog Eligii Gąssowskiej Góra Dobrzeszowska mogła stanowić zamknięte sanktuarium Słowian, do którego nie każdy miał dostęp.
Wewnętrzny wał obejmujący szczyt góry pełną elipsą to centrum tego niezwykłego miejsca, poza nim wzniesiono kolejne dwa wały o kształtach półksiężyca, które łączą się z pierwszym po zachodniej stronie. Główne wejście do świątyni wiodło od zachodu, stromym podejściem zakończonym schodami wykutymi w skale. Drugie wejście prowadziło z południowego wschodu.
Krańce południowy i północno-zachodni systemu wałów wyznaczają dwie jajowate kamienne stele. W samym środku elipsy górnej leży okrągły centralny kamień, na którym wyżłobiono dwa półksiężyce i słoneczko. Tajemniczy jest układ elementów wewnątrz elipsy. W czterech jej narożach zostały zachowane konstrukcje przypominające groby skrzyniowe. W dwóch zalega węgiel drzewny, zaś we wszystkich znajdują się kamienne stele. Na wschodzie, pod pierwszym wałem znajduje się kamień – przypuszczalnie ofiarny.
Prawdopodobnie główne obrzędy religijne odbywały się we wschodniej części. Świadczy o tym gruba na 3 m warstwa spalenizny złożona z węgla drzewnego i popiołu – czyli setki lat palono ogień w tym miejscu…
Czy było to miejsce święte, święty krąg, święta góra, miejsce spotkań, modlitw bądź składania ofiar? – Wszystko jest możliwe, każda hipoteza prawdopodobna, bowiem nie wiadomo jaki lud zamieszkiwał te tereny w VIII w. n.e. i wcześniej. Nie wiemy czy to byli Wiślanie, Polanie, czy inny lud. Wczesne dzieje tych ziem giną w zapomnieniu. Brak sprawdzalnych źródeł pisanych, a te które cokolwiek wspominają o tej krainie, są mało wiarygodne, bądź bardzo enigmatyczne. Wykopalisk jest niewiele a bliższe informacje o nich nie zostały opublikowane.
Według etnoarcheologa Jarosława Kolczyńskiego istnieje znaczne podobieństwo pomiędzy sanktuarium na Górze Dobrzeszowskiej, Łysą Górą i Górą Brocken w Górach Harzu w Niemczech. Wyniki analizy archeoastronomicznej wskazują, że ogień na Górze Dobrzeszowskiej wzniecano na linii wyznaczającej wschód słońca około 1 maja. Na linii ognisk od strony wschodniej była przerwa w wałach – być może pierwszy promień słońca był sygnałem do rozpalenia ogni. Na tej samej linii znajduje się Góra Sieniawska i Łysa Góra (Św. Krzyż).
Rytualną funkcję tego obiektu sugeruje brak jakichkolwiek innych śladów obecności ludzi (poza popiołem). Wykopano tylko kilka ułamków ceramiki w warstwie spalenizny. Ludzie przekraczający ongiś granice kamiennych wałów na Górze Dobrzeszowskiej musieli zatem zachowywać się niezmiernie ostrożnie. Nie wolno im było, jak trzeba się domyślać, zakłócić idealnej próżni tego miejsca. Być może wchodzili tam tylko nieliczni wybrańcy.
Datę 1 maja można kojarzyć z kalendarzem celtyckim. W noc poprzedzającą i w dzień 1 maja Celtowie obchodzili święto boga płodności i słońca – Beli tzw. Beltaine. Rozpalano wtedy m.in. wielkie ogniska, w przeszłości druidzi mieli je rozpalać za pomocą promieni słonecznych.
Ten nowy ogień otwierał lepszą połowę roku: porę ciepła, płodności ziemi i zwierząt. Ludzie gromadzili się wokół rytualnych ognisk i odpalali od nich nowy ogień, mający tlić się w ich domowych paleniskach przez cały rok. Pomiędzy rozpalonymi ogniskami przepędzano bydło, co miało je chronić przed wszelkimi chorobami i innymi wypadkami. Wreszcie wokół ognisk wirowano w tańcu w kierunku wyznaczonym przez ruch słońca, co miało uruchomić moce życia. To święto było przede wszystkim świętem odnowienia świata i rozpoczynania wszystkiego od nowa.
Wiele z zachowań rytualnych związanych z celtyckim świętem Beltaine ma swoje odpowiedniki, bliższe lub dalsze, w wiosennych tradycjach ludowych w całej Europie. Wyraźnie wyczuwamy puls wspólnych wierzeń bijący gdzieś w indoeuropejskiej przeszłości. Te zachowania niewątpliwie mają korzenie starsze niż Celtowie, ale też warto poważnie wziąć pod uwagę, że w środkowej Europie to właśnie Celtowie i Germanie mogą być źródłem pewnych elementów tradycji rytualnych, zaadaptowanych przez kolejnych indoeuropejskich przybyszów – Słowian, a następnie utrzymujących się w tradycjach ludowych.
Noc z 30 kwietnia na 1 maja w wierzeniach ludowych ludów germańskich uważana jest za niebezpieczną gdyż zaświaty opuszczają wtedy zmarli i rozmaite demony. W tę noc (Noc Walpurgii) czarownice gromadziły się na sabatach, natomiast ludzie chowali się przerażeni po domach – z wyjątkiem tych, którzy spodziewali się wydobyć od zaświatowych istot wróżebne przepowiednie.
W anonimowym kazaniu wielkanocnym z okolic Łysej Góry z pierwszej połowy XVI wieku kaznodzieja potępiał pogańskie obyczaje opisując je jako zgromadzenie się chłopów w ciemnościach nocy, pod gołym niebem. Wszyscy zgromadzeni są bosi i zachowują milczenie. W ciemności i ciszy nasłuchują głosów przybyszów z zaświatów. Cisza trwa w pierwszej części świątecznej nocy.
W drugiej części nocy przeciwnie panuje ostentacyjna radosna wrzawa i tańce.
Na podstawie różnego rodzaju informacji Jarosław Kolczyński podjął próbę opisania rytuałów związanych ze świętą Górą Dobrzeszowską.
Na szczycie góry wyizolowano wielkimi kręgami kamiennymi idealnie puste miejsce, w którym zbierały się nadprzyrodzone moce. Z tego miejsca, z jego granic, rozpalając ogniska dawano znać o wschodzącym słońcu około 1 maja, rozpoczynającym najdoskonalszą porę roku: urodzajne lato. Stąd obserwowano więc kosmos i tu kontakt z bogami, a zapewne też ze zmarłymi przodkami i demonami, był najpełniejszy. Wyizolowany szczyt góry był najprawdopodobniej traktowany jako miejsce w istocie nie należące do „tego” świata. Tuż poniżej, już w strefie o mniejszym potencjale świętości, która rozpraszała się w otaczającym świecie, wokół wznieconych o świcie ognisk z nowym ogniem praktykowano właściwe symbolice mocy życia i płodności hałaśliwe rytuały. Idealna pustka i cisza na szczycie góry zamieniały się poniżej w zgiełk i hałas tłumów.
Wejście w obręb murów niektórych świętych okręgów łączyło się ze złożeniem przysięgi milczenia o wszystkim, co tam można było ujrzeć i o tym, co się tam dzieje.
Podobne rytuały i obyczaje związane były z najkrótszą nocą w roku – nocą sobótkową. Zanotowano, że jeszcze w XIX wieku w Małopolsce, w tę noc ogień rozpalano „na cztery rogi”, czyli z czterech stron świata. Ogień sobótkowy miał oczyszczać i chronić ludzi, zwierzęta, otaczającą przestrzeń. Przez ognisko lub obok niego przeprowadzano bydło, by uchronić je przed zarazą i pobudzić płodność.
Wejście w obręb murów niektórych świętych okręgów łączyło się ze złożeniem przysięgi milczenia o wszystkim, co tam można było ujrzeć i o tym, co się tam dzieje. Przywołana wcześniej Łysa Góra – to najważniejsza góra związana z dawnymi wierzeniami
Znajduje się tutaj najstarsze polskie sanktuarium Św. Krzyża. W średniowieczu było to najważniejsze polskie sanktuarium odwiedzane przez tysiące pielgrzymów w tym polskich królów. Sam Władysław Jagieło pielgrzymował aż siedmiokrotnie.
Różne źródła mówią że sanktuarium powstało za czasów bądź w pierwszej połowie XII w. na mocy decyzji króla Bolesława Krzywoustego, bądź też podają że już w 1006 r., za czasów Bolesława Chrobrego.
Zamknięte w tabernakulum fragmenty drewna z krzyża świętego, według legendy podarował klasztorowi węgierski władca, Emeryk, który był w posiadaniu fragmentu świętej relikwii.
XIV – wieczna legenda donosi, że Emerykowi podczas pobytu w Polsce ukazał się anioł, wskazał mu drogę do pobliskiego klasztoru i kazał zostawić w nim święte sacrum. Emeryk tak też uczynił i po dziś dzień co roku Św. Krzyż odwiedza tysiące wiernych.
Przybywający tu wierni mają głębokie przeświadczenie że jest to miejsce wyjątkowe i święte. Owa wiara w magię tego miejsca sięga czasów prehistorycznych – było to miejsce bardzo ważnym ośrodkiem kulturowym dla mieszkających tu niegdyś Słowian. Pewne świadectwa pogańskich kultów zachowały się do dnia dzisiejszego.
Oprócz kamiennych figur pozostałością po pradawnych mieszkańcach tej ziemi jest niedokończony ,,wał pogański”, otaczający niegdyś szczyt ciągnącym się na długości prawie 2 km, o kształcie spłaszczonej elipsy. Tworzą go potężne głazy piaskowca kwarcytowego. Ich ułożenie wymagało niemało trudu. Powszechnie uważa się, że wały pogańskie pełniły funkcję religijnych kręgów kultowych.Przekraczając granicę Świętokrzyskiego Parku Narodowego od strony Nowej Słupi, po lewej stronie można zobaczyć słynny posąg ,,pielgrzyma”. Pewna legenda tłumaczy, iż kamienna figura posuwa się w stronę szczytu do przodu z prędkością jednego ziarna piasku o rok. Gdy posąg ,,pielgrzyma” sięgnie szczytu, ma nastąpić koniec świata. Tyle mówi legenda, a rzeczywistość wskazuje wyraźnie, że kamienny posąg to nic innego, jak stary pogański kamień kultowy, jaki ówczesne plemiona stawiały licznie w miejscu swoich świątyń. Na identyczne posągi można natknąć się w innym znanym pogańskim miejscu kultu – Ślęży. Zaginione posągi Dziada i Baby z okolic Chęcin – to także prawdopodobnie posągi dawnych bóstw słowiańskich.
W ten sposób odizolowane święte miejsce było miejscem ważnych inicjacji duchowych. Stare zapiski kronikarskie Jana Długosza wskazują, że na Łysej Górze oddawano cześć słowiańskim bogom Śwista, Pośwista i Pogody. Natomiast archeologiczne badania dowodzą, że na szczycie palono rytualne ognie i składano ofiary bogom w podziękowaniu za udane zbiory płodów rolnych.
Wał rozciąga się na linii wschód – zachód. Wszystko wskazuje na to, że pogańskie praktyki na górze zostały nieoczekiwanie przerwane prawdopodobnie za sprawą wydanych dekretów przez Bolesława Chrobrego o zakazie działalności pogańskich kultów. Chrześcijaństwo, które nagle wtargnęło na te ziemie nie było w stanie w tak szybki sposób ,,wygryźć” pogańskich zwyczajów, więc często kamienne kręgi były zastępowane kościelnymi budowlami. Dosyć wymownie świadczą o tym okoliczności powstania sanktuarium na Łysej Górze.
Według radiestetów, niektóre szczyty gór świętokrzyskich emanują bardzo silną energię „ występuje tam wzmożona aktywność geomantyczna Ziemi”. Wg. nich najsilniejsze oddziaływania występują na Łysej Górze, ale także na górze Grodowej w Tumlinie oraz Górze Perzowej i Górze Dobrzeszowskiej – na naszym terenie.
Poszukując materiałów do niniejszego wydawnictwa, autorzy pytali wielu mieszkańców okolicznych wsi o opowieści i legendy związane z tym miejscem.Góra Dobrzeszowska – to niewielkie wzniesienie koło wsi Dobrzeszów, ale jest takim miejscem koło którego trudno jest przejść obojętnie i zwyczajnie nie ulec – choć na chwilę – jego urokowi.
Oprócz wspomnień o walkach partyzanckich w niedalekiej Gruszce – nie ma żadnych opowieści… Może przysięga milczenia przetrwała do naszych czasów ?…