Legendy i opowieści o Pałacu w Podzamczu Piekoszowskim

„Legenda założycielska”

Każdy kto 150 lat temu zobaczył pałac w Podzamczu Piekoszowskim, był zdumiony niesłychanym podobieństwem tej budowli – i Pałacu Biskupów w Kielcach.

Obydwie te budowle różniły się tylko szczegółami snycerskich ozdób, ale miały te same proporcje i te same rozmiary. Budowla posiada pewne cechy budowli obronnych, stąd też czasem nazywana jest zamkiem.

Legenda mówi, że podobieństwo obu budowli bierze się z urażonej dumy wojewody sandomierskiego Jana Aleksandra Tarły. Ten małopolski arystokrata, mecenas sztuki, literat i dyplomata, w czasie uczty u biskupa Jakuba Zadzika, w nowozbudowanym pałacu w Kielcach, zaprosił biskupa w odwiedziny do swoich posiadłości.

Zarozumiały, pełen pychy biskup odmówił słowami: Po chałupach nie jeżdżę.

Na co urażony Tarło zripostował: Zapraszam zatem ekscelencję do siebie do Piekoszowa za dwa lata, do takiego samego pałacu, jaki ekscelencja tu posiadasz.

Tarło mieszkał wówczas w Chełmcach, w obronnym dworze (o którym piszemy w innym miejscu), który chałupą nie był – ale takich wież jak biskupi pałac – nie posiadał. Głęboko urażona duma polskiego szlachcica okazała się w tym przypadku twórcza. Nie żałując sił i środków wojewoda rozpoczął budowę pałacu. Podobno już dwa lata później stanął w Piekoszowie pałac, zbudowany przez tego samego architekta, ściśle według kieleckich wymiarów.

Inna opowieść podaje, że wojewoda Tarło zamierzał się powtórnie ożenić i chciał zaimponować przyszłej małżonce okazałą rezydencją. Rzeczywiście wojewoda lubelski a potem sandomierski Jan Aleksander Tarło w 1653 r ożenił się z księżniczką Anną Czartoryską. Jest to bardzo prawdopodobny powód, a podobieństwo z pałacem biskupów, może byc spowodowane osobą architekta Tomasza Poncini. Tenże architekt był budowniczym Pałacu Biskupów, a Tarło poznał go z całą pewnością wcześniej, w Warszawie, gdzie obaj przebywali przez kilka lat na dworze królewskim. Poncini mógł zatem łatwo adaptować projekt Pałacu Biskupów na potrzeby Jana Aleksandra Tarło…

Podobno pałac kosztował fundatora aż 30 wsi z jego posiadłości.

Ponadto w pobliżu rezydencji Tarło kazał postawić z myślą o żonie niewielki pałacyk otoczony fosą. Miała to być niespodzianka, ale nie dało się tego ukryć do końca. Pałacyk bardzo się żonie podobał, ale wymarzyła sobie że zawiozą ją tam sanie. Nie mogła się już doczekać zimy i kaprysiła jak dziecko…

Kochający i bogaty mąż znalazł sposób by spełnić marzenia żony: drogę do pałacyku nakazał posypać grubą warstwą soli – i szczęśliwa żona mogła saniami, zaprzężonymi w cztery białe konie, po soli niczym po śniegu – zajechać do swojego pałacyku. Był to prezent imieninowy dla Anny Czartoryskiej. Kaprysy przetrwały w pamięci ludzkiej – a drogę do pałacyku nazwano „Solament” – od soli i lamentów.

Dzisiaj pałac i pałacyk na wyspie oddzielają pola uprawne, ale wprawne oko może zauważyć, że rośliny na solnej trasie jakoś inaczej wyglądają. Po dawnym pałacyku na wyspie, zostały tylko nikłe ślady, ale kto cierpliwy – to je odnajdzie …

O zakazanej miłości i … pożarze

Magnacki ród Tarłów dzierżył klucz piekoszowski poprzez rozbiory i epokę napoleońską ale majątek się powoli kurczył uszczuplany przez zapisy spadkowe.

Kiedy opodal na gruntach kupionych od Tarłów, nowy właściciel wybudował w Brynicy dwór i zainteresował się poważnie córką hrabiego z Podzamcza, rodzice dziewczyny nie mieli nic przeciwko temu.

Wkrótce jednak na zamku piekoszowskim rozegrała się tragedia. Dziewczyna zapałała bowiem miłością nie do starającego się o jej rękę dziedzica z Brynicy, lecz do jego … kucharza.

Matka zakochanej nie mogąc znieść tak wielkiej hańby, dostała rozstroju nerwowego, stała się niepoczytalna i nieopatrznie spowodowała pożar, który strawił piętro pałacu…

W 1842 roku zniszczony obiekt nabył sędzia kielecki Kazimierz Sosnowski…

O ukrytych skarbach

Istnieje legenda, że w Podzamczu ukryto złoto konfederatów, którzy sprzeciwiali się rządom Augusta III Sasa.

Adam i Jan Tarłowie planowali obalić władcę i przygotowali pierwszy projekt ustawy, na którym później została oparta Konstytucja III Maja, gromadzili także złoto od swoich sprzymierzeńców na organizację wojska i działania dyplomatyczne. Król dowiedział się o tych planach, co spowodowało, że Adam Tarło został zmuszony ukryć złoto w bezpiecznym miejscu. Miał przekazać je w trakcie obrad sejmu swojemu wujowi Janowi, mieszkającemu w Warszawie.

Dwa dni przed spotkaniem wszedł jednak w konflikt z Kazimierzem Poniatowskim, a w trakcie pojedynku z nim został śmiertelnie pchnięty szpadą przez jego sekundanta. Złota nigdy nie odnaleziono, albo nikt się do tego nie przyznał.

Mury zamku noszą ślady po poszukiwaczach skarbów – jednak nie wydaje się prawdopodobne by hrabia zamurowywał złoto, które za kilka dni mogło być potrzebne. To chyba raczej ślepy trop…

Historia:

Projektantem i budowniczym pałacu był najprawdopodobniej Tomasz Poncino, znany włoski architekt barokowy, który wybudował również między innymi Pałac Biskupów Krakowskich w Kielcach. Budowla pozostawała w rękach  rodziny Tarłów do 1842 roku, kiedy to dobra piekoszowskie kupił Kazimierz Sosnowski. Już w tamtym czasie budynek był zaniedbany, a przez dach przeciekała woda. Około 1860 roku w pałacu wybuchł pożar.
Po tym pożarze zamieszkiwany był tylko parter pałacu.
Po powstaniu Podzamcze kupił Józef Paszkowski a potem Adam Kobrzyński.
On właśnie dokonał wielkich dewastacji, demontując i sprzedając kamienne detale architektoniczne, jak obramowania okienne, gzymsy, schody, kominki… (m.in. do Oblęgorka trafiły schody, do kościoła w Piekoszowie filary z sieni pałacowej a jeden z postalli logii wejściowej – ozdobił wejście do kościoła w Chełmcach…)
W latach 1870-1885 pałac i dobra piekoszowskie dzierżawił Józef i Wanda Wilgosińscy, a Wanda była siostrą ojca Marii Skłodowskiej (Curie).
Z kolei Rykoszyn należał do drugiej siostry ojca, a jej dziadek Józef Skłodowski w latach 1870-1879 mieszkał w Rykoszynie. Przez pewien czas był wójtem w Piekoszowie i sędzią gminnym w Promniku.
Wiadomo, że Maria Skłodowska co najmniej dwukrotnie na dłuższy czas przyjeżdżała do ciotki. Pierwszy raz po śmierci matki w 1878 roku jako jedenastoletnia dziewczynka wraz z ojcem i rodzeństwem przybyła do Rykoszyna do dziadków i wujostwa . W tym samym roku Maria wraz z rodzeństwem spędziła w Rykoszynie całe wakacje. Także po maturze zatrzymała się na dłuższy czas w Piekoszowie u Wilgosińskich.
Około 1917 roku majątek zakupił Romuald Kozłowski. Rozpoczął remont: zabezpieczył stropy, dach przykrył cementową dachówką – jednak przedwczesna śmierć przerwała te prace…